Zima przywitała nas w tym roku w Górach Wałbrzyskich. I jest to naprawdę doskonałe rozpoczęcie zimowego sezonu. Niedawno znajomi polecili nam przewoźnika
Tourist Bus, z którym jeżdżą na wycieczki. Przemek wypatrzył, że jest w planach wyprawa na Trójgarb i Chełmiec i postanowiliśmy się zapisać. Dzień wcześniej na Śląsku przez cały dzień pasał deszcz i deszcz ze śniegiem (z akcentem na deszcz) i sobotni wyjazd widziałam trochę w czarnych barwach. Pobudka o godzinie 2:30 też nie napawała optymizmem (zwłaszcza przy wieczornym powrocie do domu). Ale... BYŁO WARTO! W Lubominie mieliśmy jeszcze okazję podziwiać kolorki wschodzącego słońca. Trasa na Trójgarb była dość łagodna i obfitowała w piękne widoki. Mieliśmy dużo szczęścia, bo śnieg nie padał (zdążył to zrobić w nocy), było go mało, czyli szło się całkiem dobrze, a widoki było totalnie zimowe. Na Trójgarbie weszliśmy na wieżę widokową, a potem zrobiliśmy sobie przerwę na posiłek, bo trzeba było zregenerować siły przed dalszą drogą. Podczas zejścia z góry mieliśmy atrakcję w postaci kilu połamanych drzew, ale te przeszkody dało się szybko pokonać. Prawdziwy hardcore zaserwował nam Chełmiec. Strome podejście w górę do łatwych nie należało, a świeży śnieg sprawy nam nie ułatwiał (musimy w końcu kupić sobie raczki). Za to po pokonaniu tego odcinka czuliśmy się jak prawdziwi zdobywcy! Wieża widokowa na Chełmcu była zamknięta (jest otwarta tylko w sezonie). Tutaj zrobiliśmy sobie drugą przerwę na posiłek. I jeśli myśleliśmy, że najtrudniejszy odcinek mamy za sobą, to baaardzo się myliliśmy. Zejście stromym szlakiem było dla ekipy pełne upadków, poślizgów i łapania się w biegu gałęzi. Na szczęście nic się nikomu nie stało, a fajne wspomnienia pozostaną na zawsze. Kiedy zbliżaliśmy się do busa, akurat zachodziło słońce. Czyli w sumie byliśmy na powietrzu od wschodu do zachodu. W drodze powrotnej pojechaliśmy jeszcze na przepyszny obiad. Humory dopisywały wszystkim przez całą wycieczkę. Dzisiaj czuję wszystkie mięśnie w nogach (nawet te, o których istnieniu nie miałam pojęcia), za oknem cały dzień pada deszcz, a nas nie opuszcza dobry humor i cały czas wspominamy wycieczkę. Jak wspominałam na początku, była to nasza pierwsza wycieczka z Tourist Bus. Ale... na pewno nie ostatnia! Dzięki wszystkim za super wyjazd! :)
Na koniec zamieszczam jeszcze dwa grupowe zdjęcia, które "pożyczyłam" sobie ze strony Tourist Bus. :)