Pamiętacie modę z lat 90tych, kiedy to z muliny plotło się kolorowe paski na rękę. Im więcej kolorów i bardziej wymyślne wzory, tym lepiej. Te ozdoby nazywano paskami szczęścia. Pletliście? Ja niestety nie mam talentu do takich splotów (podobnie jak do szydełkowania) i po poczynionej próbie zrozumiałam, że stworzyłabym jeden wielki węzeł. Na szczęście ozdobę uplotła mi przyjaciółka ze szkolnej ławki, a drugą zrobił... mój brat (tak, miał do tego więcej cierpliwości). Kiedy zobaczyłam w zestawie bransoletek tę ze zdjęć poniżej, od razu przypomniały mi się szalone lata dziewięćdziesiąte. Fotki powstały ponad dwa lata temu. Na tle nieistniejącego już domu. W sumie to został wyburzony chyba w czasie ostatniego miesiąca. Zdjęć domu nie robiłam specjalnie na bloga, po prostu sprawdzałam ustawienia aparatu. :)
Na koniec koty. Koty, które dwa lata temu często spotykaliśmy podczas spacerów do lasu. Pojawiły się już kilka razy na blogu. Więc czemu znowu miałyby się nie pojawić? :)
- top -second hand
- spodnie -n/n
- buty -Les Tropeziennes
- choker -Parfois
- bransoletka -Pull&Pear
- pierścionek -Lokaah
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz