Strój wygląda, jakby był inspirowany stylem Barbie (tylko bez różu), ale na swoje usprawiedliwienie dodam, ze zdjęcia powstały prawie cztery lata temu, a film jest nowy. I wszelakie reklamy nie pozwalają nam zapomnieć o tym, że już jest w kinach. Do kina się nie wybieram. Może zobaczę go kiedyś na małym ekranie, chociaż nie ukrywam, że boję się takiej dawki różowego koloru. ^^
Wracając jednak do samej Barbie to nie ukrywam, że byłam wielką entuzjastką tej lalki. Pierwsze stroje szyłam właśnie dla Barbie (o czym tu już kiedyś wspominałam), potem przyszła dopiero kolej na przerabianie swoich ubrań. Lubiłam też urządzanie domu dla Barbie. Nie, nie miałam takiego prawdziwego, mój był zrobiony z jakieś półki, na tyle niskiej, że lalki mogły tam tylko siedzieć. Ale był! W czasach wczesnej podstawówki planowałam też napisać książkę pt. "Wakacje w Barbielandzie" (tak, serio!). Skończyło się jednak na... tytule i kilku pierwszych wersach, które regularnie poprawiałam. Nie pamiętam dokładnie, jak leciały, ale "akcja" zaczynała się na dworcu kolejkowym, gdzie wsiadłam do pierwszego pociągu, jaki nadjechał. Oczywiście zajechałam nim prosto do... Barbielandu, jak mogło być inaczej. Tam zostałam miło przywitana przez Barbie, Kena i ich znajomych (no też jak mogło być inaczej!). Nie pamiętam, czy napisałam coś więcej. Obstawiam, że nie. :) Jak widać, pisarstwo od początku nie było mi pisane. :)
- sukienka -second hand
- buty -Anis
- opaska -n/n
- bransoletka -DIY