czwartek, 25 maja 2017

BRNO 20.05.2017

Od mojej wizyty w Czechach minął ją prawie tydzień. Kolejny, już czwarty w moim życiu, koncert KISS był pretekstem do odwiedzenia moich ukochanych Czech. W tym roku odbył się w Brnie. Byłam tam już kilka lat temu na koncercie Alice'a Coopera, ale wtedy nie było czasu na zwiedzanie. Tym razem nadrobiłam zaległości.
Brno jest drugim co do wielkości miastem Republiki Czeskiej. Zwane jest bramą i stolicą Moraw. 

Nad miastem wznosi się piękna gotycka katedra Świętych apostołów Piotra i Pawła.






Kolejnym odwiedzonym miejscem był rynek z barokową fontanną Parnas oraz Zielonym Tagiem (Targiem Warzywnym), który odbywa się tam codziennie.



Zwiedzaliśmy również kryptę w klasztorze Kapucynów, w której znajdują się mumie mnichów oraz elitarnych mieszkańców miasta. Zdjęć mumii nie zamieszczam, bo nie robiłam. Wrzucam za to kilka zdjęć kamienic...







...i zabieram Was na dalszy ciąg wycieczki w stronę... drugiego rynku (tak, tak, Stare Miasto w Brnie znane jest z dwóch rynków).




A co robią zmęczeni turyści po zwiedzaniu? Oczywiście regenerują siły podczas posiłku i nawadniają się lokalnym piwem. Zwłaszcza, kiedy jest to wycieczka w towarzystwie Aleksandra Lisowskiego z piwnego bloga A Beer Please.




No i pora dostać się do hostelu, zrzucić bagaż i przebrać się na koncert KISS. I tutaj zaskoczenie roku. Nie ukrywam, że po noclegu za 90 zł spodziewałam się większych luksusów, zwłaszcza, że już niejednokrotnie w hostelach nocowałam. Hostel 10-Z Bunker totalnie mnie zaskoczył. Został zrobiony ze... schronu. Aby się przedostać do pokoju trzeba było się przejść przez kilka drzwi pancernych (na szczęście otwartych), minąć długi mroczny korytarz pełen wojskowych akcesoriów (mundurów, beczek, skrzyń). To, co było naszym pokojem, trudno opisać słowami. Wrzucam więc tylko kilka zdjęć. Niewygodne łóżka ze śpiworami i jaśkami, szafy, z których jednej się nawet nie dało otworzyć, brak jakichkolwiek wieszaków czy haków, na których bo można powiesić choćby kurtkę... I na dodatek ten przejmujący chłód. O wojennych odgłosach słyszanych z korytarza też muszę wspomnieć (bo w tym samym pomieszczeniu mieści się również muzeum). Miejsce może interesujące dla miłośników militariów... Ja mogę tylko powiedzieć, że tego miejsca nie zapomnę do końca życia.






Ciąg dalszy wyjazdu opiszę w kolejnym poście. :)

2 komentarze:

  1. Teraz powstaje sporo tego typu hosteli... co kto lubi, ja chyba też wolę tradycyjne pokoje :-)

    OdpowiedzUsuń