Jedna z tych przeróbek, która bardzo długo nabierała mocy urzędowej. Nawet bardzo długo. Bo top dostałam pięć lat temu podczas większej wymiany. Spodobał mi się nadruk. Niestety, wyglądałam w nim, jakbym go porwała z szafy młodszej siostry (której nie mam) i wybiegła z domu nie spoglądając wcześniej w lustro. Nadruk jednak bardzo mi się podobał i nie chciałam się poddać bez walki. Kolor też mi odpowiada.
Rozcięłam więc top po bokach i na górze aby "dosztukować" resztę.
Najbardziej sensowym rozwiązaniem wydało mi się dodanie wiązań. Niestety, nie udało mi się kupić taśmy z oczkami, więc wykorzystałam to, co miałam ze starego topu (tam taśmy ozdabiały przód).
Miałam tylko trzy długie taśmy, więc czwartą część zrobiłam z kawałków.
I tak przygotowane fragmenty koszulki przeleżały w szafie kolejne cztery lata, bo "dzieło" dokończyłam rok temu. Jak widać, miałam aż dwie pomocnicę - Mię i Meliskę :)
Przyszyłam taśmy...
...ale okazało się, że bluzka jest dłuższa, więc ją podwinęłam aby to wyrównać.
Jak boki były gotowe, musiałam coś wymyślić na górę. Wykorzystałam wiązanie z gorsetu i z niego przygotowałam małe kawałki.
Na koniec wystarczyło już tylko "związać" poszczególne elementy.
Zdecydowałam się na czerwony rzemień.
Gotowe!
Post z topem jeszcze się na blogu pojawi. Na początek wrzucam tylko jedno zdjęcie, aby można było zobaczyć, jak wygląda ubrany. :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz