Byliśmy w Pustkowie, to teraz zabieram Was do Trzęsacza. :)
O Trzęsaczu słyszałam już dawno temu, będąc na wakacjach w Rewalu w 1998 roku. Wtedy na widokówkach pojawiała się słynna ceglana ściana podpisana jako "ruiny zamku w Trzęsaczu". Jednak nie są to ruiny zamku, tylko kościoła, który powstał na przełomie XIV i XV wieku w odległości prawie 2 kilometrów od morza. Kościół początkowo należał do katolików, a po reformacji stał się kościołem ewangelickim. Niestety, brzeg morski coraz bardziej zbliżał się do budowli. Ostatnie nabożeństwo odprawiono tam w marcu 1874 roku. W 1091 roku zawaliła się jej pierwsza część. Odkąd pamiętam, atrakcją miejscowości jest ostatnia ściana (widoczna na zdjęciach) i... na tym niestety koniec. Ruiny, jako lokalna atrakcja są ogrodzone i chętnych do robienia sobie z nimi zdjęć jest mnóstwo. Niech więc Was nie zmylą fotki, na których prawie nie ma ludzi. :)
Noclegów w Trzęsaczu mieć bym nie chciała, ale... trzeba przyznać, że jest tam jeszcze jedna lokalna atrakcja warta uwagi. Nadmorska Kolej Wąskotorowa, która jedzie aż z Gryfic, ale to właśnie w Trzęsaczu cieszy się największym zainteresowaniem, (ponieważ od tego miejsca jedzie wzdłuż wybrzeża). Będąc więc w tej wiosce zrobiliśmy rozeznanie skąd i o której wyjeżdża.
Moją uwagę zwrócił jeszcze pałac. Niestety, niedostępny dla zwiedzających, więc zrobiłam tylko kilka fotek przez płot. O kolei wąskotorowej będzie więcej w kolejnych ostach. Jeśli będziecie w tych stronach, to naprawdę warto się wybrać. :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz