Gdybym miała podać nazwę góry, którą ostatnio odwiedzam najczęściej, byłby to Stożek. Dwa lata temu wrzucałam fotorelację z trasy Z Czantorii na Stożek. Później miałam jeszcze okazję wchodzić na Stożek z Wisły Łabajów (zejście było w tym samym miejscu, bo na parkingu czekał samochód). Wczoraj było kolejne podejście, tym razem z Wisły Głębiec. Ze stacji kolejowej. Szliśmy niebieskim szlakiem. Jak dla mnie, była to najbardziej malownicza trasa na Stożek. A ciąg dalszy to... odwrotność wycieczki z 2016 roku. Czyli ze Stożka wyruszyliśmy przez Cieślar i Soszów aż na Wielką Czantorię. Widoki cudowne (w sumie jak zawsze)!. Pogoda idealna, bo nie było ani za zimno ani za ciepło. A dodatkowo w gratisie było wyżywienie w postaci rosnących na trasie jagód i poziomek. :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz