Od tego wydarzenia minęły już ponad dwa tygodnie. I trudno mi będzie opisać najlepszy koncert w tym roCku (i na pewno jeden z najlepszych w ogóle, tak! w mojej ocenie). :)
Wings Of Steel to była miłość od pierwszego odsłuchania. Jak tylko się dało, zamówiliśmy album Gates of Twiligt a potem także EPKę, bo zawierała inne utwory. No i oba te krążki są częstymi gośćmi w naszym odtwarzaczu CD. Zazdrościliśmy kolegom, którzy mieli okazję ich widzieć na zeszłorocznej edycji festiwalu Keep It True. I nagle w majówkę przyjaciółka wysłała mi na Facebooku info, że Wings of Steel przylatują na trasę po Europie i zagrają w Polsce dwa koncerty. Olę też zaraziliśmy miłością do WoS i przyleciała na ich koncert do Poznania aż ze Szkocji. My niestety nie mieliśmy możliwości przyjazdu do Poznania (sezon urlopowy i brak możliwości wzięcia dnia wolnego w pracy), ale za to Warszawa była nasza! Koncert odbył się w klubie VooDoo. Organizatorami byli chłopaki z Helicon Metal Promotions (jeszcze raz dzięki!).
Powiem tak: spodziewaliśmy się wiele, ale ten koncert przerósł nasze oczekiwania! Muzycy na żywo brzmią tak samo rewelacyjnie, jak na płytach. Do tego mają świetny kontakt z publicznością. Udało nam się stać pod barierkami, więc już w ogóle było WOW!. Grali długo, a i tak po ich zejściu ze sceny, miało się nadal niedosyt. Później wyszli do publiczności i długo jeszcze podpisywali płyty oraz robili sobie zdjęcia z fanami. Przed nimi na pewno wielkie sceny i wielka kariera, więc nie wiem, czy taka okazja się jeszcze powtórzy. :) Ale... liczę na to, że taaak! Już bym się wybrała na ich kolejny koncert! :)
Oczywiście fajnie było spotkać się ze znajomymi, niektórych nie widziałam bardzo długo. No i super było poznać nowych znajomych. :)