wtorek, 9 kwietnia 2019

KONCERT ZESPOŁU STOS NA HELICON METAL FESTIVAL - 30.03.2019

Powinnam w tytule dodać słowo "pożegnalny". Ale na samą myśl łezka w oku się kręci. No i nie ukrywam, że mam nadzieję, że "Stosiki" jeszcze zmienią zdanie. I nie tylko ja mam taką nadzieję...
Zawsze to powtarzam i powtarzać będę, że STOS to jeden z moich ulubionych polskich zespołów. I na pewno jeden z tych, do których mam największy sentyment. Wiąże się z nimi bardzo dużo wspomnień. Zawsze, jak tylko była możliwość, staraliśmy się na ich koncercie być. Urywanie się ze studiów, aby dotrzeć na koncerty w Krakowie. Pamiętny majowy (2010) koncert w Mysłowickim Centrum Kultury, na początku którego zmarł na scenie basista Janusz... Sylwester 2010/2011 z Ireną i Jankiem w Korbie, na którym Irena zapowiedziała czasową przerwę w działalności, wtedy jeszcze nie wiedzieliśmy dla czego... Szczęśliwy powrót na scenę. Metalowe Zaduszki w bielskim klubie Rude Boy w 2012 roku. Członkowie zespołu zawsze uśmiechnięci, zawsze rozmawiali z fanami, dziękowali za przybycie. Pamiętam że w Bielsku podpisywali nam płytę, zrobiliśmy sobie pamiątkowe zdjęcia oraz była okazja do dłuższej pogawędki. Później długa długa przerwa.... Aż do ostatniej soboty marca, gdzie po siedmiu latach zespół Stos wrócił na scenę. Niestety, z pożegnalnym koncertem. Koncert odbył się w ramach Helicon Metal Festival. To była druga edycja tej imprezy. Na scenie pojawiły się również takie zespoły jak Destroyers (reaktywowany po 30 latach), Sacred Steel (z Niemiec), Monstrum (kolejny zespół z mojej polskiej czołówki, niestety, dane mi było oglądanie z daleka), Młot na Czarownice i Savager. Przed koncertem Stosu odpowiednio wcześniej zadbałam o miejsce z przodu. A nawet przekroczyłam barierki, aby zrobić kilka fotek i zostałam tam już na całym koncercie (mam nadzieję, że nikt mnie nie zlinczuje za to!). Koncert jak zawsze niesamowity, atmosfera cudowna. Mieliśmy okazję posłuchać wszystkich największych hitów zespołu. Było wspomnienie Janusza, dedykacja dla naszego kolegi Darka (z  pirackim pozdrowieniem!). A na koniec "All we Are" Warlocka. Jakoś tak smutno było usłyszeć na koniec "żegnajcie" zamiast "do następnego koncertu!". Żyję nadzieją, że po tak gorącym przyjęciu, tylu uśmiechniętych ludziach bawiących się i śpiewających wraz z zespołem, członkowie zespołu zobaczą, jak bardzo nam są potrzebni do szczęścia i zagrają kolejne koncerty. :)
Tym razem nie miałam okazji spotkać ekipy ani przed ani po koncercie (poza Marcinem na stacji benzynowej ^^). Zamieszczam więc na koniec zdjęcie zrobione przez Pawła z Digiheart, na które miałam okazję się załapać.

DZIĘKUJĘ ZA SUPER KONCERT! :)




































Brak komentarzy:

Prześlij komentarz