poniedziałek, 15 lutego 2021

NOWA ŁAZIENKA

 Wiele osób pytało nas ostatnio, jak nam idzie remont łazienki. Fakt, ciągnął się on wyjątkowo długo, bo zmienialiśmy po jednej rzeczy. Ale wreszcie wszystko jest gotowe. Efekty poniżej. :)

Zaczęło się tak niewinnie, od wąskiej szafki z szufladami. Poprzednia była szara z plastiku udającego rattan. A co za tym idzie, była "niewyczyszczalna" no i niezbyt ładna. Około września udało mi się na OLXie upolować sosnową szafkę w rozmiarach, które zmieściłyby się w łazience. Zamierzałam pomalować ją czarną bejcą. Szafka przyjechała z Rybnika. Jednak spora warstwa lakieru bezbarwnego była dość trudna do usunięcia. Dodatkowo były uszkodzone prowadnice. A zamówione na Aliexpress uchwyty szły i szły i szły... Tak więc trochę wody w rzece opłynęło, zanim znowu powrócił temat szafki. W tym czasie zdążyliśmy dokupić kosz na pranie (bo przecież przy "nowej" szafce nie może stać stary). Upolowaliśmy też dość oryginalny podajnik na papier. No i przy jakiś zakupach wpadła nam w oko tapeta w cegły. Poprzednia łazienka miała czarną tapetę. Ta też miała być utrzymana w czarno-grafitowej tonacji. Zamarzyła mi się nablatowa umywalka z baterią retro. Trzeba było więc przeczesać czeluście internetów, aby znaleźć pod nią odpowiednią szafkę. Koniecznie starą i drewnianą. Niestety, wszystkie ładne były albo za szerokie, albo za niskie (kiedy szerokość się zgadzała). Wreszcie udało się upolować odpowiednią i to całkiem niedaleko - w Bujakowie (a ta dzielnica Mikołowa jest obok nas). Przy tak starej szafce warstw farby było na tyle dużo, że zrezygnowaliśmy z drapania - zdecydowaliśmy się na białą matową farbę. Zaskoczeniem był znajdujący się pod ceratą blat -drewniany, dokładnie taki, jaki chciałam, wystarczyło go oczyścić i pomalować. Początkowo planowałam przemalować go na czarno, chociaż obawiałam się, że trudno będzie utrzymać go w czystości. Problem rozwiązał się sam. Podczas malowania szafki z szufladami (tej pierwszej, od której wszystko się zaczęło), okazało się, że czarna bejca nie wsiąka w drewno tak, jak myślałam, i tylko miejscami zrobiły się czarne zacieki. Efekt nam się spodobał. A przy okazji postanowiliśmy dodać więcej "drewnianych" elementów do łazienki. Blat pod umywalkę też więc został pomalowany na brązowo. Umywalkę wybraliśmy z kamienia rzecznego. Zamówiliśmy ją przez Internet, więc było ryzyko, w jakim przyjdzie kształcie. Na szczęcie w idealnym i świetnie się zgrała z retro baterią, również zamówioną przez internet. Kolejnym brązowym elementem jest lustro, które wypatrzyliśmy przypadkowo w markecie budowlanym, jadąc po tapetę. Zmieściło się idealnie, na styk. Dzięki temu, że ma dużą powierzchnię, optycznie powiększa łazienkę. Płytki, które znajdują się na ścianie za umywalką, były w planach grafitowe. Jednak kiedy zobaczyliśmy te ze zdjęć poniżej, nie chcieliśmy już oglądać żadnych innych. Żeby nam nie było za dobrze, zdążył nam się zepsuć piecyk gazowy (na dobre) i konieczny był zakup nowego. Kolejnym większym wydatkiem była kabina. W sumie i tak planowaliśmy wymienić starą, a już pewności zyskaliśmy w momencie, kiedy sąsiedzi z piętra niżej powiedzieli, że ich zalewamy. Poszukiwania kabiny idealnej trochę trwały, a my zajęliśmy się detalami. Powstały więc nowe wieszaki na ręczniki (listwa, haczyki z Aliexpress plus trochę czarnej bejcy i lakieru) a kostka zasłaniająca dopływ gazu zyskała nowy kolor i rockowy charakter. Idąc za ciosem na czarny kolor przemalowałam rurki a ostatecznie i kaloryfer. Wszystko idealnie zgrało się z kabiną, która ma wykończenie z czarnego metalu. Przyznam, że nie zdawałam sobie wcześniej sprawy, że kabina prysznicowa (taka czterościenna, bo w łazience z tapetą to konieczność) może być ozdobą. A ta jest! Ostateczny efekt był oczywiście po wytapetowaniu. Wówczas nawet elementy umieszczone wcześniej (typu dodatkowa loftowa lampa, boczne lustro z rur, czy półki nad WC) zostały wyeksponowane. Tak, wiem, że łazienka jest specyficzna i królują w niej ciemne barwy, ale taki efekt właśnie chcieliśmy osiągnąć. Mój tata włożył w to wszystko mnóstwo pracy, a dzięki wujkowi kabina trzyma się, jak należy. Ja też miałam ze wszystkim sporo roboty i nawet zaliczyłam debiut w tapetowaniu (częściowym, ale zawsze). Na szczęście remont jest już tylko wspomnieniem. Za to z jaką radością wchodzimy teraz do łazienki. :)
































2 komentarze:

  1. Imponująco :) gratuluje, bardzo mi się podoba, z pomyłem i oryginalnie :) a jak a jaka kolekcja zapachowa :))) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) zależało nam, aby było niebanalnie :)

      Usuń