Kolejny dzień niewychodzenia z domu i sobota zamiast na karnawałowych tańcach spędzona na nadrabianiu zaległości kinowych i oglądaniu tego, co serwują w TV. Oglądałam dziś "komedio-horror" pt. "Mroczne cienie" z Johnym Deppem w roli wampira. Akcja średnia, ale film mnie jednak zaskoczył. Ów wampir, po prawie dwustu latach uwięzienie w trumnie, zostaje nagle uwolniony i przychodzi mu żyć w latach 70-tych ubiegłego stulecia. Planuje wydać bal i tu się dowiaduje, że już się nie odprawia bali tylko robi imprezy. Pyta więc, co jest niezbędne na takich imprezach. "Lustrzana kula, wóda, całe mnóstwo wódy, no i... Alice Cooper" - pada odpowiedź. No i rzeczywiście nie obyło się bez pojawienia się na imprezie w zamku Mistrza, który dał tam koncert (nawet był numer z kaftanem bezpieczeństwa). Tak więc już wiecie, kto dla mnie uratował ten film :)
Zdjęcia pochodzą z listopada 2016 roku, ale jakoś najbardziej mi dzisiaj pasowały. :)
- żakiet -second hand
- spódnica -second hand
- bluzka -second hand
- buty -Reserved
- pasek -Vero Moda
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz