Tym razem nie będzie ani 1% rocka w poście. Ale... mój blog - wolno mi!
Byliśmy dziś w kinie na filmie naszej rodaczki pt. "Twój Vincent". Od dawna (czyli jak tylko przeczytałam wywiad z reżyserką, Dorotą Kobielą) chciałam go zobaczyć. I w sumie całkiem przypadkowo dowiedziałam się w zeszłym tygodniu od kolegi z pracy, że w niszowych kinach własnie jest wyświetlany. Życiorys Van Gogha trochę znam, ale przyznam, że scenariusz mnie zaskoczył (pozytywnie!). No i warty uwagi jest fakt (myślę, że nie tylko mnie przyciągnął do kina), że każda klatka filmu jest pomalowana (farbami... ale to wiadomo, skoro "pomalowana"). Oczywiście w klimacie wpisującym się w estetykę naszego malarza... :)
Zdjęcia wrzucam stare, z sierpnia 2016 roku. Nie są może w barwach naszego impresjonisty, ale za to są to najbardziej kwieciste zdjęcia, jakie znalazłam w moich archiwach. :)
- bluzka -second hand
- spódnica -DIY z topu (second hand)
- pas -second hand
- kolczyki -Orsay
- bransoletki -Orsay
Fajnie 😊
OdpowiedzUsuńDzięki!!! :)
Usuń