W sobotę wieczorem dostaliśmy smsowe komunikaty, że wieczorem będzie silny wiatr i najlepiej pozostać w domu. Akurat byłam z dziewczynami na imprezie z okazji Dnia Kobiet, więc proponowana opcja w grę nie wchodziła. Na szczęście w nocy z soboty na niedzielę żadnej wichury w naszym rejonie nie było. Za to w nocy z niedzieli na poniedziałek (tak około godziny drugiej), obudził nas huk obijających się o ściany przedmiotów. Okazało się, że na dworze szaleje strasznie silny wiatr, a dwie doniczki latają po całym balkonie. Mamy siatkę zabezpieczającą z powodu kotów, wiec nie obawialiśmy się że "odfruną", ale sam dźwięk, kiedy cały czas obijały się o ściany był straszny i stresował nasze koty. Zdecydowaliśmy się jednak wyjść na balkon i zabrać doniczki i prze okazji dwa lampiony. Potem jeszcze długo nie umieliśmy zasnąć, słuchając wiatru za oknem. Całe szczęście, że ta wichura nie była zgodnie z zapowiedzą noc wcześniej, bo nie byłoby fajnie być w centrum wydarzeń...
Oczywiście balkon obecnie nie ma tylu ozdób, co na zdjęciu - nie ma białego koszyka i leżących szyszek. Są natomiast wszystkie doniczki, gałęzie oraz lampion, z którym walczyłam w nocy, żeby go z gałęzi odwiązać.
- bluzka -n/n
- spodnie -Cropp
- buty -Anis
- kolczyki -n/n
- pierścionek -Parfois
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz