W poprzednim poście pokazałam Hel. Tym razem przedstawiam zdjęcia, zrobione podczas rejsu po Zatoce Puckiej. Celem był Sopot. Mamy więc fotografie pozostającego coraz bardziej w oddali Helu. Są mijane statki i łodzie. Jest Gdynia w oddali. I na koniec słynne molo w Sopocie, bo tam nasza "podróż" statkiem dobiegła końca.
piątek, 31 sierpnia 2018
czwartek, 30 sierpnia 2018
HIGHWAY TO HEL(L) 13.08.2018
Skoro byliśmy na początku Półwyspu Helskiego, to grzechem byłoby nie dotrzeć aż do końca (wcześniej część trasy pokonaliśmy na rowerach w drodze do Kuźnicy). Nie zdecydowaliśmy się na słynny autobus 666, który był ostatnio bohaterem afery w mediach. Oczywiście braliśmy go pod uwagę, jednak widząc, jakie korki są na drodze do Helu, zdecydowaliśmy się na tradycyjny pociąg. Ze stacji Władysławowo Port, aż na koniec półwyspu. Na Helu byłam tylko raz w życiu, i to mając trzy lata, więc o wspomnieniach nie było mowy. Czy tak go sobie wyobrażałam? Miejsce owszem, ciekawe, ale tłumy ludzi niczym na Krupówkach. My mieliśmy jeszcze w planach rejs statkiem po zatoce Puckiej do Gdyni lub Sopotu, w zależności, który będzie prędzej. Padło na Sopot. Nie mieliśmy więc jakoś bardzo dużo czasu, aby poszukać uroczych i bardziej odludnych miejsc. Jeżeli
jeszcze będę na Helu, mam w planach odwiedzić słynne fokarium. Jednak tym
razem, kolejka jak za czasów PRLu (dosłownie) za towarem innym niż ocet,
odstraszyła nas skutecznie. Trochę pospacerowaliśmy, porobiliśmy pamiątkowe
zdjęcia i ruszaliśmy na statek. Ostatnie zdjęcie jest właśnie zapowiedzią
kolejnego posta i przedstawia Hel z perspektywy odpływającego statku.
wtorek, 28 sierpnia 2018
NO TO JESZCZE RAZ ROWEROWO... KUŹNICA! 12.08.2018
Po wycieczce do Swarzewa i Pucka, przebraliśmy "wyprane" przez deszcz ciuchy i wyruszyliśmy na rowerach w drugą stronę. W sumie też wzdłuż Zatoki Puckiej, po Półwyspie Helskim, prosto do Kuźnicy. Też prowadzi tam szlak rowerowy, ale nie jest już taki przyjazny, jak ten poprzednio opisany. Rowerzystów jest mnóstwo, a i pieszych, ludzi na rolkach, deskorolkach i innych pojazdach na nim nie brakuje. Cud, że do nikogo nie wjechałam przejeżdżając przez Chałupy. Potem było już spokojniej. Też zatrzymywaliśmy się podziwiając piękno zatoki. W Kuźnicy nie byliśmy długo. Przespacerowaliśmy się po przystani. I na koniec, zamiast usiąść w którejś z knajpek, wzięliśmy w jednej "piwo na wynos" i delektowaliśmy się "Pomorskim" już w bardziej odludnym miejscu, zachwycając się Zatoką Pucką.
Po powrocie położyliśmy się na chwilkę, ale mieliśmy jeszcze iść zobaczyć zachód słońca. Zmęczenie wzięło gorę. Obudziliśmy się już po, więc smacznie spaliśmy nadal. Tym bardziej, że przed nami był kolejny, pełen atrakcji dzień nad morzem. :)
Subskrybuj:
Posty (Atom)