Aż mi się nie chce wierzyć, że to już setny post na tym blogu. Początkowo to miał być blog poświęcony głównie DIY. Ostatecznie wyszło tak, że drugą, równie ważną, częścią są moje pomysły na całe zestawienia stroju. Pierwszy post diy był poświęcony ozdobieniu "małymi piramidkami", więc i tym razem, znajdzie się taki element.
Żakiet, który przerobiłam, to jak zwykle zdobycz z second handu. Gatunkowo dobry (firma Promod), ale był jakiś taki bez wyrazu.
Nie przemawiały do mnie też czarne guziki na rękawach oraz z tyłu. Od razu wszystkie wyprułam.
Jakiś czas temu kupiłam w pasmanterii "ćwieki do przyszycia" w formie taśmy. I dość długo przeleżały w szafie czekając na swój moment. Okazja, aby je zastosować, trafiła się właśnie teraz. Mia również zaangażowała się w ozdabianie :)
Ćwieki przyszyłam na ramiona. Osobiście nie polecam tego typu ozdób, bo przyszywanie takich rzędów ćwieków w całości to droga przez mękę. Lepsze byłyby pojedyncze ćwieki i przyszywanie każdego z osobna. Efekt też byłby ciekawszy.
Potem przyszła kolej na ozdobienie żakietu piramidkami (ćwieki pochodzą ze starego paska).
Wyćwiekowałam klapy dookoła, mankiety, oraz kawałek tyłu ( w miejscu, gdzie kiedyś znajdowały się guziki). Mia śpi, po skończonej ciężkiej pracy :)
Całość była trochę czasochłonna, ale było warto!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz