Listopadowy - faktycznie, tylko że z listopada 2017 roku. Wybraliśmy się tą samą trasą, którą szliśmy w poście Październik. Jest jednak jedna ogromna zmiana. I nie mam tu na myśli mniejszej ilości liści na drzewach, jak na listopad przystało. Idąc przez las i skręcając w boczną ścieżkę, dociera się w końcu do miejsca, gdzie pojawia się most a za nim.... ogródki działkowe. Niby taka sielanka, w "środku lasu", ogródki... A za nimi dla kontrastu widać było ogromne kominy elektrowni. Które totalnie ten sielankowy obraz zaburzały. Ale całość miała taki specyficzny i niepowtarzalny urok. No i właśnie - tych kominów już nie ma. W sumie mogłam zwrócić uwagę, że przecież nie widać ich w oddali w lesie. Ale jakoś zdziwiłam się już po dotarciu na miejsce. Klimat już nie ten sam. Ale miejsce nadal fajne. :)
Mój strój to przykład butów i torebki, jakie nosiłam zeszłej zimy najczęściej. W sumie torebkę cały czas noszę, a w buty też już niebawem wskoczę. Za to kurtka przeszła metamorfozę - od wyglądu do praktyczności. Bo to cienka kurtka z kapturem obszytym futrem i z kożuszkiem. Gdy na dworze było zimno, to w niej marzłam. A podczas cieplejszych pór roku, kaptur wyglądał nieco dziwnie (a nie jest odpinany). Pewnie w którymś z kolejnych postów zobaczycie, jak obecnie wygląda. :)
- kurtka -second hand
- sweter -second hand
- spodnie -Cropp
- buty -sOliver (Zalando)
- torba -River Island (Zalando)
- breloczek -kupiony podczas imprezy county w Wiśle
- choker -H&M (shop online)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz