Pewnie wielu z Was od wczoraj bawi się na festiwalu "KU PRZESTRODZE" poświęconemu pamięci Ryśka Riedla. Dopóki festiwal odbywał się w Tychach na Paprocanach, jeździłam co roku z namiotem i miałam 2-3 dni (w zależności od urlopu) wakacji nad jeziorkiem. Od kiedy przeniósł się do Chorzowa, wersja z namiotem nie wchodzi w grę. Pochodzę z Chorzowa, mieszkałam niedaleko i rozmijając namiot na Polach Marsowych, gdzie odbywa się festiwal, czułabym się, jakbym rozbijała namiot pod blokiem. Poza tym dojazd, a właściwie powrót z Chorzowa jest łatwiejszy, więc nie trzeba zapewniać tam sobie noclegu. Jak dla mnie chorzowska wersja festiwalu straciła wiele klimatu, ale często to powtarzam i powtarzać będę -jak jest fajna ekipa to zawsze jest dobra zabawa. W zeszłym roku świetnie się bawiłam na "Ku przestrodze". W tym roku nie było mi dane dotrzeć...
Moja koszulka oraz tło posta wyjątkowo nawiązują do koncertowych klimatów. W listopadzie pisałam na blogu, że ulubiony pub jest po remoncie. Wtedy na ścianie znajdował się rysunek średnio wyglądającego DJa. Teraz został przemalowany na zespół -w sumie nie do końca w moich klimatach, ale zawsze to zespół a nie DJ :)
- bluzka -second hand + diy (dodałam paski z koronki)
- spódnica -Caliope
- pasek -Camieu
- buty -n/n
- czapka -n/n
- kurtka -second hand +diy (kiedyś na blogu przedstawiałam tutorial jak ją przerabiałam)
- bransoletki -n/n
- kolczyki -n/n
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz