Wracając wczoraj z pracy zobaczyłam, że jeden z moich ulubionych "plenerów", gdzie robię zdjęcia, został totalnie "wykoszony". Wycięto wszystkie tuje pod płotem, wycięto drzewko... No i została goła druciana siatka. I gdzie ja teraz będę robić zdjęcia pod blokiem? :(
Kiedy średnio dysponujemy czasem, aby iść gdzieś dalej na spacer, a nie do końca mam ochotę na ente zdjęcia na balkonie, zawsze korzystało się z którejś z pobliskich miejscówek, która się względnie dobrze planowała jako tło do zdjęć.
Kilka lat temu odgrodzono bramą miejscówkę z klimatycznym starym murem, rozpadającymi się schodami i drewnianymi drzwiami. Pewnie dlatego, że ewidentnie wykorzystywano ją na lokalne imprezy, czego ślady i ja nieraz tuszowałam na zdjęciach. Jakiś czas temu rozebrano płot z klimatycznych starych desek i zamontowano siatkę w moim kolejnym ulubionym miejscu. A teraz muszę wykreślić z listy plenerów moje miejece numer jeden, gdzie powstało chyba najwięcej zdjęć.
Swoją drogą, jak patrzę na te dzisiejsze zdjęcia (zrobione teraz w sobotę, kiedy to nic jeszcze nie wskazywało na ostatnią "sesję" w tym miejscu) mam małe de ja vu. Przypomniały mi się zdjęcia zrobione pięć lat temu. Też widzicie podobieństwo? :)
- bluza -Pepco (odkryłam, że można tam też fajne perełki wyrwać za niewielkie pieniądze)
- spodnie -Reserved
- buty -Cropp
- kapelusz -second hand
- pasek na kapeluszu -Orsay
- kolczyki -SIX
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz