Po zwiedzeniu Szydłowa wyruszyliśmy do wsi o jakże oryginalnej nazwie Kurozwęki. Pobyt rozpoczął się od odebrania przez kolegów piwa w lokalnym browarze Popiel. Zwiedzanie było więc połączone z degustacją. Pałac był zamknięty, bo aktualnie trwają tam prace remontowe. Przeszliśmy się więc terenie, podziwialiśmy bizony i miło spędziliśmy czas. Było cicho, spokojnie i... poza nami (nie licząc robotników) nikt się nie pojawił. Koleżanka opowiadała mi, że podczas jej wizyty było mnóstwo aut, rodzin z dziećmi, stoisk z balonami i watą cukrową. Doceniam więc spokój, który nam tam towarzyszył. :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz