Pokój w pensjonacie opuściliśmy o godzinie dziewiątej rano. Bagaże jeszcze zostawiliśmy, bo pociąg do Katowic mieliśmy wieczorem. Wybraliśmy się na plażę. Śniadania tym razem też nie robiliśmy w pokoju. To ostatnie było z widokiem na morze. Chcieliśmy iść plażą, jednak po poprzednim upalnym dniu woleliśmy unikać słońca i wybraliśmy leśną ścieżkę. Znowu w kierunku Dźwirzyna. Nadmorskie lasy są piękne! Ale o tym już pisałam przy okazji relacji z Łeby i Władysławowa. Chociaż czasu mieliśmy dużo, był to jednak spacer trochę "z zegarkiem w ręku". Była ostatnia kawa mrożona w Dźwirzynie (z taka piękną parasolką, jak za dawnych czasów, teraz bawi się nią mój bratanek). Było pożegnanie z morzem. Około szesnastej odebraliśmy bagaże. Poszliśmy na ostatni obiad w Grzybowie oraz przeorganizowaliśmy się na potrzeby wyjazdu. :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz